Miłosne tatuaże w XVII wiecznej Japonii

W Japonii tatuaże nigdy nie był uważane za coś dobrego. Z opisów z Chińskich ksiąg z okresu Yayoi możemy się dowiedzieć, że tylko po części były widziane jako symbole religijne i były połączone ze statusem jednostki. Najwięcej historii, opisów tatuaży Japończyków spisanych przez Chińczyków opisuje je jako barbarzyńskie i przeznaczone dla kryminalistów. W późniejszym okresie Kofun negatywne opinie się nasiliły ponieważ tatuaże zostały połączone jedynie z wizerunkiem kary dla kryminalisty. Popularne było tatuowanie na ręce bądź czole symboli pokazujących że dana jednostka dokonała przestępstwa. Warto zaznaczyć, że taka forma kary przeznaczona była tylko za ciężkie wykroczenia, jako że wiązała się z byciem wykluczonym przez społeczeństwo i napiętnowanym.

Drzeworyt Tsukioki Yoshitoshi przedstawiający
kurtyzanę tatuowaną imieniem ukochanego.

W XVII wieku kryminaliści postanowili zacząć zakrywać swoje tatuaże-kary takimi które miały znaczenie artystyczne. W tamtym okresie wśród niektórych kurtyzan stało się popularne tatuowanie tradycyjną techniką 入れ墨 (irezumi) tatuowanie imienia ukochanego. Może się wydawać, że tatuaże par są domeną naszych czasów tak jednak najwidoczniej nie jest. Choć nie wiadome jak bardzo tatuaże jako dowód miłości są obecnie popularne, szybki search po internecie pokaże wiele pytań, porad, historii i opisów. Niewiadome też jest jak popularne były takie miłosne tatuaże wśród kurtyzan. Zapewne nie były one szeroko rozpowszechnione. Nie mniej jednak niektóre z nich tatuowały na ramieniu imię wybranka z dopiskiem 命 (inochi) co oznacza życie. Miało to symbolizować miłość aż do śmierci.

Drzeworyt Utagawy Kunisady przedstawiąjący
kurtyzanę, która gryzie husteczkę podczas gdy jej tatuaż jest wypalany.

Ważnym aspektem tego, dlaczego tatuaże par są krytykowane, jest to jak wiele takich tatuaży jest potem usuwanych ponieważ pary postanowiły się rozstać. Tak zdarzało się też wśród kurtyzan. Oczywiście nie istniały wtedy obecne metody. To co pozostawało kurtyzanom to metoda wypalania, albo popiołem z fajki, albo liśćmi bielicy. W ten sposób kurtyzany wprawdzie pozbywały się tatuażu ale zostawały też z blizną na całe życie przypominającą o błędach młodości.