Zwierzątko domowe czy groźny szkodnik?

Szop pracz (あらいぐま – dosłownie „niedźwiedź, który się myje”, brzmi znajomo?) nie jest gatunkiem rdzennym w Japonii. I tu zaczyna się problem.

W latach 80-tych sprowadzono do Japonii pierwsze szopy. Wyjątkowa jest historia ich sprowadzenia. W 1977 roku w telewizji japońskiej wychodziło anime „Szop pracz Rascal” cieszące się ogromną popularnością. Film opowiadał historię młodego chłopca, który uratował małego szopa od śmierci i zaczął go udomawiać. W miarę rozwoju fabuły coraz wyraźniejszy stawał się dylemat bohatera: czy dzikie zwierzę może w ogóle żyć w domu z ludźmi?

Przesłanie najwyraźniej nie do wszystkich odbiorców trafiło, ponieważ już w 1977 zaczęto przywozić do Japonii szopy pracze, które wiele rodzin chciało wybrać na swoje zwierzątko domowe. W następnych latach nawet dwa tysiące szopów rocznie było z tego powodu sprowadzane na wyspy. Jednak ludzie, jak to ludzie, okazali się nie być do końca świadomi konsekwencji przyjęcia dzikiego zwierzęcia pod swój dach. I w niedługim czasie niezliczone szopy zostały wypuszczone wprost do lasów, bądź na ulice miast. Gdzie zaczęły się świetnie odnajdywać.

Szopom nie przeszkadza towarzystwo człowieka, wprost przeciwnie. Osiedla ludzki to dla nich prawdziwy skarb. Dlaczego? Ponieważ zwierzęta te są wszystkożerne. Bardzo wszystkożerne. Odpadki zostawiane przez ludzi, jedzenie wyrzucane na śmieci, to dla nich prawdziwy bufet. Dodatkowo powodem dla którego Japonia przypadła im do gustu jest brak naturalnych wrogów – w Ameryce, skąd pochodzą, czyhają na nie wilki, kojoty, żbiki – w Kraju Kwitnącej Wiśni nie muszą się ich obawiać. Dlatego też szopy błyskawicznie rozprzestrzeniły się w całym kraju, niszcząc uprawy, budynki, zabytkowe świątynie. Z tych względów zasłużyły sobie na wyspach na miano gatunku inwazyjnego.

Źródła zdjęć: tofugu.com, dw.com, smithsonianmag.com